wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 3: Zniknięcie

  Hm... Jak to wytłumaczyć? Czy ktoś może tak nagle zniknąć? A jakże! Minęło kilka tygodni od tego jak Sean powiedział, że Niko zginął, a potem co? Poszliśmy do domu wyjaśnić to całe zamieszanie. Tylko, że oni woleli załatwić to gdzie indziej. Gdzie? Nie mam pojęcia! Zniknęli i nie ma z nimi kontaktu. Ani ja ani Jenna, a nawet Sylvia nie możemy się z nimi w żaden sposób skontaktować. No, a jutro moja przemiana. Sylvia pociesza mnie tym, że jeśli nie będzie przy mnie mojego Alfy, zginę...
  Super, nie? Wiedziałam, że Rafe za mną nie przepada...


  Siedziałam spokojnie na lekcji ciągle myśląc nad tym co zrobię. Nie zatrzymam przemiany to pewne. Nigdzie nie ma mojego Alfy więc zapewne nie przeżyję...
- Panno Monaghan, jaka będzie odpowiedź?- usłyszałam zniecierpliwiony głos Gravesa, nowego nauczyciela historii.
  Pracował tu zaledwie trzy dni, a już miał stado adoratorek...
  Spojrzałam na niego zdziwiona, a on posłał mi wrogie spojrzenie.
- Radzę ci się pilnować.-odparł i kontynuował lekcję.
  Przez resztę historii nie dawał mi spokoju. Gdy usłyszałam dzwonek poczułam ulgę. Gdybym miała zostać tam choć chwilę dłużej...
- Monaghan zostań proszę.-powiedział spokojnym głosem nauczyciel, a ja westchnęłam.
  Podeszłam do niego nie mając pojęcia, o co mu chodzi.
- Tak?-zapytałam.
  Graves był wysokim, niebieskookim, blondynem. Miał około dwudziestu pięciu lat. Ta, nauczyciel, który zachwycał swoje uczennice... z jednym białowłosym wyjątkiem.
- Coś się stało?- zapytał tonem, którym zwracał się do większości dziewczyn.
- Nic.-odparłam twardo.
  Wyszło trochę ostrzej niż powinno...
- Możesz mi powiedzieć.- zachęcił mnie.
  No tak. Każda dziewczyna, która miała z nim lekcje spowiadała mu się ze swoich "problemów". Jak zazdrościłam Jennie, że nie ma z nim lekcji...
- Przecież powiedziałam, że nic się nie stało.-powtórzyłam twardym tonem.
- Nie kłam.- spojrzał mi w oczy.- Widzę, że coś jest nie tak...
- To nie pana sprawa, a teraz pan wybaczy, ale muszę już iść.-odparłam i odwróciłam się w stronę drzwi.
- Rafe...- usłyszałam szept nauczyciela.
- Proszę?- odwróciłam się w stronę Gravesa.
- Tak?-zapytał rozkojarzony.
- Mówił pan coś?- zapytałam.
- Nie.-odparł krótko, a ja minęłam próg klasy.
  Najwidoczniej mi się wydawało...
  Skierowałam się w stronę szafki. Wyciągnęłam z niej moją skórzaną kurtkę i wyszłam z budynku.
  Na zewnątrz czekała już na mnie Jenna, z którą spędzałam cały swój wolny czas. Prawie wszystkie lekcje miałyśmy razem. Prawie, bo Jenna nie miała historii z Gravesem. Przenieśli mnie do niego, bo miałam zbyt duże braki by nadążyć z materiałem u innych nauczycieli.
- To już jutro.-odparłam.
- Nie przejmuj się. Może uda ci się przeżyć. Są zawsze jakieś wyjątki.- powiedziała Jenna tłumaczącym tonem.
- I tak w to nie wierzę. Wiedziałam, że Rafe za mną nie przepada.-potwierdziłam i założyłam kask.
- Nie mam pojęcia co sie stało, że do tej pory nie wrócili.-zaczęła zastanawiać się Jenna.
- Wiesz co? Zmieńmy temat, bo jakoś nie mam ochoty rozmawiać o tym, że jutro zginę.-odparłam twardym tonem.
- Dobra. Sylvia dzwoniła i powiedziała, że dzisiaj gdzieś nas zabierze.- powiedziała i ruszyła.
  Po kilku minutach dojechałyśmy do domu. Sylvia siedziała w kuchni i robiła naleśniki.
- Hej dziewczyny.-mruknęła nie odrywając oczu od patelni.
- Hej. Gdzie chcesz nas zabrać?-zapytałam siadając na jednym z krzeseł.
- Tajemnica.-odparła.
- No weź należy nam się ta wiedza.- dodała obrażonym tonem Jenna.
- Nic z tego.-powiedziała Sylvia i podała nam talerze.- Dowiecie się później. A tak po za tematem będę szła na cmentarz, idziecie ze mną?-zapytała.
  Obie skinęłyśmy głowami. Przydałoby się w końcu tam pójść. Od pogrzebu ojca nie odwiedzałam tego miejsca...
- Okay.-mruknęła i poszła do salonu.
- Jak myślisz co kombinuje?-zapytała szeptem Jenna.

- Nie mam pojęcia.- odparłam.

                                                                      ***
  Na grobie położyłam wiązankę różnych kwiatów. Obok mnie stała Jenna i Sylvia. Obie bacznie mi się przyglądały, jakbym mogła zrobić coś głupiego. Mogłabym. I to do mnie docierało. Gdybym wiedziała, że to coś da zaczęłabym, łkać i błagać by wrócił, albo coś jeszcze gorszego. Brakowało mi go, ale wiedziałam, że zrobienie takiej sceny nie przyniesie za sobą żadnych skutków. Nie zwróciłoby ojcu życia.
  Spojrzałam przed siebie. Słyszałam tylko szum wiatru i nic więcej. Ciągle miałam nadzieję, że usłyszę Rafe'a, ale było to tylko nadzieją, która już prawie całkiem mnie opuściła.
  Cofnęłam się o krok i odwróciłam w stronę wyjścia. Jenna i Sylvia zrobiły to samo.
- Jeśli przeżyję to zabiję Savera.-odparłam mijając wyjście.
- O, a ja ci w tym pomogę.-dołączyła się Jenna.
- Niezłe plany.-powiedziała Sylvia uśmiechając się.
- A co cię tak w tym bawi?- zrobiłam obrażoną minę.
- A dużo rzeczy.-odparła.
- Ciekawe jakich.-dodała dociekliwym tonem Jenna.
- Ciekawych.-powiedziała wymijająco.- Dobra, a teraz na poważnie. Chciałabym was gdzieś zabrać.
- I nie powiesz nam gdzie?-zapytałam z nadzieją, że to zniej wyciągnę.
- Dowiecie się na miejscu.-powiedziała i uśmiechnęła się triumfalnie.
- Dobre i tyle.-odparła Jenna i westchnęła.
  Kilka minut później stałyśmy przed jakimś starym, ale ładnym domem. Weszłyśmy do środka gdzie z szerokim uśmiechem na twarzy przywitała nas szarooka, kobieta z długimi włosami koloru krwi.
- Witaj Sylvio.-objęła ją.
- Witaj Lydio.-odparła.- To jest Ines Monaghan.-powiedziała Sylvia i wskazała na mnie ręką.
- Monaghan?- zapytała wyraźnie zdziwiona.
- Tak.-potwierdziłam.
- Byłam z twoim ojcem w jednym stadzie i nawet nie wiedziałam, że ma córkę.-powiedziała i mocno mnie objęła po czym podeszła również do Jenny, którą również widziała po raz pierwszy. Potem udałyśmy się do salonu.
- Co was do mnie sprowadza? Nie wyjaśniłaś mi powodów waszej wizyty.- stwierdziła Lidia.
- Czy można przejść przemianę bez swojego Alfy?- zapytała Sylvia.
- Zależy o kogo chodzi. Jeśli o mężczyznę to tak, ale jeśli o kobietę to nie. Czemu pytasz?- opowiedziała Lydia, a ja poczułam jakby kolejny raz rzucono na mnie ten sam wyrok.
- Nie było żadnych przypadków, że kobiety przeżyły bez Alfy?-zapytała Sylvia z widocznym zdenerwowaniem w głosie.
- Sylvia o co chodzi?- zapytała szarooka.
- O mnie.-odparłam krótko skupiając na sobie wzrok Lydii.- Mój Alfa zniknął bez słowa i nie mam z nim żadnego kontaktu, a przemianę mam przejść jutro.
- W takim razie co to za Alfa? Jak można zostawić samice ze stada przed przemianą?-i dokładnie w tym momencie przyjrzała się naszyjnikowi.- Rafe?
- Właśnie dlatego do ciebie przyszłam. Nie masz z nim żadnego kontaktu?-zapytała Sylvia.
- Mój syn? Zostawił samice przed przemianą? Czy on w ogóle myśli?-zadawała pytania do samej siebie.
   Syn!? To jest matka Rafe'a???
- Lydia jest matką Rafe'a?-zapytałam niedowierzająco Sylvii.
- Tak.-odparła krótko.
- Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?-zapytałam.
- A czy było to do czegoś potrzebne?-nie czekała na moją odpowiedź.- Lydia, nie masz z nim kontaktu?
- Nie. Nie mogę go wyczuć.- powiedziała zrezygnowanym tonem i spojrzała na mnie.- Nie martw się. Może poradzisz sobie bez Alfy, który jak tylko wróci zostanie chyba rozszarpany.- nie wiem czemu, ale te słowa znacznie poprawiły mi humor.
  Uśmiechnęłam się. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Dobra. Wiemy, że to tylko opcja przyboczna więc może zrobimy coś innego niż liczenie mi godzin do śmierci?- zaproponowałam za co zostałam nagrodzona jeszcze bardziej zdziwionymi spojrzeniami.
- Tak, masz rację. Mam pewien pomysł.- powiedziała Lydia i sięgnęła po jedną z książek leżących w biblioteczce.- Zabawy takimi małymi drobiazgami poprawiają humor.- powiedziała i odczytała jakieś słowa w innym języku.
  Po chwili zgasło światło, a w górę uniósł się jakiś kolorowy, błyszczący pył, który wyłonił sie z książki. Zaczął krążyć po całym salonie, co serio poprawiało humor.
- Co to jest?- zapytałam.
- Kilka magicznych sztuczek.-odpowiedziała Lydia.- Są to proste sztuczki, których często używa się podczas pokazów magicznych wykonywanych przez specjalistów, którzy kiedyś mieli w swojej rodzinie jakiegoś czarodzieja. Teraz już wszyscy wyginęli, a takie o to sztuczki wykonywane są przez istoty nadprzyrodzone. Czyli na przykład zmiennych. Spróbuj.-powiedziała i wskazała mi słowa, które mam przeczytać.
  Po ich wypowiedzeniu pył ukształtował się w wilka, a potem jeszcze w kilka innych zwierząt. I właśnie tak spędziłyśmy kilka godzin...
  Gdy wracałyśmy do domu była północ. Mimo, że niebo spowiły ciemne chmury wiedziałam co się za nimi kryje. Wiedziałam, że jutro ukaże mi swoją władzę nade mną. Ja to po prostu czułam.
  Tępo wlepiałam oczy w owe miejsce na niebie. Nie uszło to uwadze Jenny.
- Ines...
- Wiem, ale ja go nie mogę zignorować. Czuję jaką ma nade władzę i nie potrafię tego zignorować. Chciałabym zapomnieć o tym, że to już jutro, ale nic nie pozwala mi o tym zapomnieć.- powiedziałam jednym tchem.
- Hej, wierzę w ciebie. Dasz radę. Przeżyjesz zobaczysz, a potem skopiesz tyłek Saverowi.-odparła pocieszająco.
- Tak, jeśli przeżyję to będzie gorzko tego żałował.-poparłam ją i jakimś cudem udało mi się wydusić uśmiech.
- A Lydia ci tym pomoże.-dodała Sylvia.
  Weszłyśmy do domu i rozsiadłyśmy się  w salonie. Sylvia poszła do kuchni, a po chwili wróciła masą różnych rzeczy. Popcorn, żelki, chipsy itp. Uśmiechnęła się szeroko.
- Wieczór filmowy?- dobrze znała odpowiedź na te pytanie.


                                                                      ***
  Głośno krzyknęłam czym obudziłam Jennę. Spojrzała na mnie zaniepokojona.

- Co się stało?- zapytała.
- Nic. Tylko koszmar.- odparłam czym ją uspokoiłam.
- Myślisz, że nic im nie jest? W sensie, że chłopakom.-zapytała.
- Nie mam pojęcia. Możliwe, że coś im się stało i nie maja jak wrócić, a ja tu obwiniam Rafe'a, że go tu nie ma.- zastanawiałam się.
- Możliwe, ale to nie znaczy, że nie mogli się z tobą skontaktować.-zaprotestowała brunetka.
- Nie jestem jeszcze całkowicie zmienną. Może empatia nie działa jeszcze do końca.-to przecież było logiczne.
- No tak, ale Lidia też nie mogła złapać z nim połączenia.- stwierdziła.
- Tym bardziej może potwierdzić się moja hipoteza z tym, że coś im jest.-odparłam.
- No właśnie nie. Gdy coś ci jest tym łatwiej jest się z tobą połączyć.-powiedziała Jenna.
  Blokuje się. On to robi specjalnie i świadomie. A miałam chwilową nadzieję, że choć trochę go obchodzę...
                                              


                                       _________________________
Wiem, wiem. Krótki. ;/ Ale taki miał wyjść. xD
I jak? Rozczarowani czy nie? Nie wyjaśniłam "Kim jest Niko?", ale na wszystko jeszcze przyjdzie czas.
A no i dziękuję za miłe słowa.;3 Motywują do dalszego pisania.
I wracając do komentarzy. Jeśli jesteście i czytacie to proszę o komentarze. Przyjmuję każdą opinię.;3
I nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział.;/ Ale już zaczynam go pisać.;D
Pozdrawiam.;>





  

6 komentarzy:

  1. Ja liczę, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej :)
    Muszę zadać pytanie, wiem, wiem to dziwnie ale nie mogę ogarnąć o co chodzi z tym alafą? Ona będzie należeć do jego stada? No chyba tak bo z tego co pamiętam i zrozumiałam to siostra Sylvi zmieniła Ines :) No chyba, że ja coś pokręciłam bo ostatnio ciężko u mnie z rozumowaniem.. ciągle tylko nauka :D Teraz też siedzę teoretycznie przed angielskim i teoretycznie odrabiam lekcje :P
    Zastanawia mnie co się dzieje z Rafem, że tak się nic :) Jeśli możesz to proszę o wyjaśnienie nurtującego mnie zadanego powyżej pytania :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę się streszczać, bo nie mam zbyt czasu (i tak pewnie mi wyjdzie długi komentarz, ale tak już mam).

    Rozdział świetny, jak zwykle zresztą. ;) Rafe mnie wkurzył faktem, iż zostawił Ines (ładne imię zresztą, pierwszy raz w życiu je słyszę :P) samą, a ma mieć niby tą przemianę, tak? I już wspomnę przy okazji - ciekawy pomysł z tym, że człowiek umiera podczas przemiany, gdy nie ma w pobliżu jego Alfy. ;) Ale ty masz ogólnie genialne pomysły, jeśli chodzi o pisanie. :P Na przykład - Niko. Podobno nie żyje, a jakimś cudem gadał z Ines. Nie dziwne? Ale intrygujące. :P
    Albo Lidia (nie powinno być przypadkiem Lydia?) - matka Rafe, także wilkołak, który przy okazji ma lekką smykałkę do magii (ach, jak ja uwielbiam magię!). :P

    Ale dobra, skończmy z tym, przejdźmy do czegoś innego: Błędy.

    Zauważyłam tylko w jednym zdaniu "Gdybym wiedziała, że to coś da (przecinek) zaczęłabym łkać i błagać by wrócił (przecinek) albo cos (powinno być coś) jeszcze gorszego.
    No i jeszcze w innych miejscach braki przecinków oraz radziłabym ci pomyśleć o powtórzeniach, bo jest ich tutaj trochę. ;) Więcej nic nie spostrzegłam, ale jak wcześniej wspomniałam - spieszę się (ugh, ostatnio cały czas się spieszę -,-).

    A więc - kiedy następny rozdział? xD

    Pozdrawiam. ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział hmmm... troche krótki i też mało inf... no cóż, pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział. Mam nadzieje, że w końcu dojdzie do przemiany i znajdą alfe(bo tego bardzo nie moge się doczekać :)). Nie uznawaj mojego komentarza za krytyke, bo piszesz naprwade mega i niejeden pisarz by się schował :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, ale mógłby być dłuższy;) Tylko jednej rzeczy nie rozumiem: dłaczego Ines ma być w stadzie Rafe'a?_? Szczerze mówiąc wkurza mnie on. Jak mógł zostawić Ines przed przemianą?!
    Ale mniejsza z tym. Mam jeszcze jedną sprawę: błędy, a dokładniej przecinki, których czasami brakuje. Nie traktuj tego jeko krytykę, bo ja ci tego nie wytykam. Tak po prostu mówię. Zresztą nie jestem lepsza, interpunkcja to moja pięta achillesa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm... Jak widzę wszystkich wkurzył Rafe.;D
    Tak krótki i mało informacji, ale wszystko będzie sie po trochu wyjaśniać. Szczególnie w kolejnym rozdziale.;>
    Alfa jest przywódcą stada, a Alfą Ines jest Rafe, bo po pierwsze nosi symbol sfory (naszyjnik), a po drugie... I tego nie mogę niestety ujawnić.xD Czemu Rafe zostawił Ines samą? Wytłumaczę w czwartym rozdziale, w którym, mogę zdradzić, że Ines przemianę. Czy sama czy nie nie powiem.;D I nie, siostra Sylvii nie przemieniła Ines, bo gdyby nawet jej nie zaatakowała, to Ines i tak by się zmieniła.;D

    Wiem, wiem, przecinki i literówki.xD Trochę brakuje tych przecinków, bo jak pisałam to całkiem zapomniałam, że trzeba je postawić.xD I te powtórzenia muszę je jakoś kontrolować zacząć.;D O ludzie.xD Jak mogłam źle napisać imię i tego nie zauważyć? Tak oczywiście powinno być Lydia, dzięki Moon.

    Uff, dzięki wszystkim za poprawienie mnie.;D Następnym razem zacznę bardziej przykładać się do interpunkcji.xD Oraz uważać jak przekręcam imiona. Dalej nie mogę uwierzyć, ze napisałam Lidia.xD Jak znajdę chwilę czasu musze to poprawić.;D

    Pozdrawiam.;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no, widzę że opowiadanie się rozwija i robi się coraz ciekawiej i tajemniczo. Ciekawi mnie to z tym umieraniem podczas przemiany. Dobry pomysł :).

    Mam nadzieję, że następny rozdział ukaże się niedługo.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;).

    OdpowiedzUsuń