Obolała podniosłam się. Poczułam przeszywający ból w kostce, którą zapewne musiałam skręcić podczas upadku z motoru, który leżał przewrócony niedaleko mnie...
Świetnie, po prostu cudownie. Nie wiem co stało się z Jenną, która zniknęła mi z pola widzenia przez co nie dość, że bałam się o nią to czułam, że ktoś stoi tuż za mną. Ktoś, a raczej... Coś.
Obróciłam lekko głowę. Jednak dzięki ciemnym chmurom zasłaniający całkiem półksiężyc, który był mi jedynym oświetleniem nie była w stanie nic zobaczyć. Usłyszałam ciche warknięcie...
Wilk? W Dead Falls są wilki... Jest ich całe mnóstwo, ale podobno nie atakują ludzi bez powodu. A takowego nie miał... No chyba, że wystarczającym powodem jest wejście na jego terytorium... Na które z pewnością weszłam, a raczej wpadłam...
Moje serce zaczęło bić coraz mocniej...
Wystarczyło kolejne warknięcie bym usiłowała uciekać. Jednak było to trudniejsze niż myślałam. Skręcona kostka wcale nie ułatwiała mi czegokolwiek. Próbowałam nie zważać na ból. Zaczęłam lekko truchtać.
Ponowne warknięcie, przez które wcale nie udało mi się zapomnieć o bólu. Wręcz przeciwnie jeszcze stał się jeszcze bardziej uciążliwy...
Ciągnęłam się przez ulicę. Po której z obu stron widać było tylko las. Nie wiedziałam gdzie usiłuje dotrzeć, ale wiedziałam, że wilk jest tuż za mną... Co wcale mnie nie pocieszało.
Cudownie. Ze skręconą kostką usiłuję uciec przed wilkiem przed którym nie uciekłabym nawet w pełni sił. Zostawiłam tam Jennę...
Odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie. Prosto do wilka...
Nie było to zbyt mądre, ale co miałam zrobić? I tak bym nie uciekła, a wolałam dowiedzieć się chociaż czy żyje...
Wilk powoli zbliżał się do mnie warcząc i kłapiąc pyskiem. Dopiero teraz zauważyła, że jest on brązowy i wydawał się być za duży jak na zwykłego wilka... Albo po prosu mi się wydawało. W co wątpię. Spojrzał na mnie zdziwiony...
Nie... Chwila... Co? Że wilk patrzył na mnie zdziwiony? Niby czemu?
Przyjrzałam mu się jeszcze raz. Ani śladu żadnego zdziwienia, czyli zdawało mi się, a ja przyglądając mu się podeszłam jeszcze bliżej...
Potem była już tylko ciemność...
Obudziłam się. Przetarłam oczy i rozejrzałam po pomieszczeniu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem w swoim pokoju.
Odkryłam się i zauważyłam bandaż, który zakrywał cały mój brzuch. Jęknęłam. Nie wiedziałam jak duża rana kryła się pod bandażem, ale wiedziałam, że ciągle sączy się z niej krew.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, co nie było najlepszym pomysłem. Cicho jęknęłam i położyłam się z powrotem...
Super. Po prostu świetnie szkoda tylko, że nie będę tak leżeć...
Znów usiadłam i od razu stanęłam, ale straciłam równowagę i upadłam. Złapałam za krzesło, które stało obok łóżka, i podciągnęłam się.
Idiotko masz skręconą kostkę!-skarciłam się w myślach i powoli dotarłam do drzwi.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę schodów.
Właśnie, schody! Jak ja niby po nich zejdę?
Pomijając górę dziwnych pomysłów na zejście po nich, zaczęłam powoli schodzić. Nie było to przyjemne, ale trudno.
Jestem zbyt uparta by wrócić i się położyć. Co powinnam zrobić, ale to, że powinnam nie oznacza, że to zrobię...
Po kilku minutowej męczarni w końcu dotarłam do salonu. Myślałam, że zastanę tam Sylvię, ale myliłam się. Na stoliku leżały jakieś dokumenty. Nie wiem czemu, ale czułam, że muszę je przejrzeć.
Sięgnęłam po nie i zaczęłam czytać. Po chwili jednak dokumenty wypadły mi z rąk. Z bólem schyliłam się po nie i przeczytałam ponownie...
Sylvia Woods, zamieszkała w Dead Falls na Main Street, zgadza się zaopiekować Ines Monaghan, córką Tima Monaghana oraz przyszłą członkinią stada, w celu wyszkolenia...
Co przyszło mi na myśl kiedy to przeczytałam? A co by wam przyszło?
Członkinią stada?
W celu wyszkolenia?
To jakaś sekta?
Mój ojciec był w to zamieszany?
Czy ktoś do cholery może mi to wyjaśnić?
W tej samej chwili do domu weszła Sylvia wraz z jakimś chłopakiem. Widząc mnie czytającą owy dokument zamarła...
Posłałam jej wrogie spojrzenie...
- Wytłumacz mi to!-nakazałam, ale zrobiłam to szeptem, bo na nic więcej nie było mnie stać.
-Ines to nie jest takie proste.-odparła próbując mnie uspokoić.
Nie wiem czemu, ale poczułam, że powinnam być spokojna, ale tak jak mówiłam to, że coś powinnam nie oznacza, że to zrobię.
Odrzuciłam od siebie to uczucie, a Sylvia spojrzała na mnie zaskoczona.
- Żartujesz.-odparł zadowolony chłopak do Sylvii.
On jest nienormalny?
- A co w tym trudnego?-zapytałam z kpiną.
-Nie rozumiesz...
-No właśnie dlatego masz mi to wytłumaczyć!-ryknęłam na nią.
Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni...
- Nic nie mówi ci to co jest tu napisane?!-zapytała podchodząc i wskazując na dokument.- Członek stada, szkolenie...
-O czym ty do cholery mówisz?-byłam już totalnie wściekła.
-Mamy to w genach.-wskazała na siebie i chłopaka.-Ty również.
- Ale co?-i właśnie po tym pytaniu nastała głucha cisza.
Chcieli bym sama sie domyśliła, ale ból i gniew, który czułam uniemożliwiał mi logiczne myślenie...
-Co macie w genach?-kolejne krzyknięcie przez, które musiałam złapać się za brzuch...
Jak głęboka była ta rana, że nie mogłam przez nią mówić?
Nie odpowiedzieli. Stali jeszcze chwilę w swoich miejscach, a potem wyszli na tyły domu. Powędrowałam za nimi.
Zaczęli ściągać z siebie ubrania, a ja patrzyłam się na nich jak wariatka. Lecz nie odzywałam się, bo byłam bardzo ciekawa o co im chodzi...
Stanęli jakiś kawałek przede mną, ale tak bym dokładni ich widziała. Chwilę potem zmienili się w wilki. Tak po prostu...
Przysunęłam sie jak najbliżej drzwi. Miałam ochotę krzyczeć, uciekać, ale co by mi to dało?
Od dawna nie czułam takiego strachu jak wtedy stojąc przed nimi... Ludzie nie zmieniają się od tak w wilki... To niemożliwe!
Dokładnie!
To niemożliwe, a więc ja śnie!
To sen! A raczej koszmar!
Zaraz się obudzę i zapomnę o tym wszystkim.
O tym chorym śnie. Tak. Tak właśnie zrobię!
Cofałam się i z zamachem uderzyłam barkiem o futrynę. Bolało i to mocno...
Chwila, chwila... W snach nie odczuwa się bólu!
Czyli to prawda? Nie, na pewno nie. To nie może dziać się na prawdę! Nie może!
Usiadłam pod ścianą i założyłam ręce na kark. Nie zwracałam uwagi na ból. Był niczym w porównaniu z tym co działo się w mojej głowie...
Brązowy, przerośnięty wilk podszedł do mnie i polizał mnie po ręce. Spojrzałam na niego ze smutkiem...
Czy to nie... To ten wilk mnie zaatakował!
Miałam ochotę podnieść się i uciec, ale zrozumiałam, że to Sylvia...
Sylvia mnie zaatakowała?
Wilk wrócił na swoje poprzednie miejsce. Zebrał ciuchy pyskiem i odszedł w krzaki. To samo zrobił drugi...
Ten drugi był złocisty. Jego sierść cudnie mieniła sie w świetle półksiężyca, aż chciałoby się mieć go w ramionach...
Ludzie o czym ja myślę?!
Kilka chwil później stanęła przede mną Sylvia wraz z tym chłopakiem.
Kim on w ogóle jest? Jest starszy ode mnie, ale na pewno nie od Sylvii. Skąd ja to niby wiem skoro nawet nie mam pojęcia ile Sylvia ma lat?
-Chodź. Trzeba zmienić ci opatrunek.-powiedziała uśmiechnięta szatynka i wyciągnęła do mnie rękę.
Podciągnęłam się za jej pomocą...
- To ty mnie zaatakowałaś.-odparłam oskarżycielskim tonem.
- Nie, to nie ja. To moja siostra, którą już dawno powinnam zabić...-zatkało mnie na te słowa.
- Zabiłaś ją?-zapytałam zaskoczona.
- Musiałam.- odparła beznamiętnym tonem.- Zabijała ludzi, bo uważała, że nikt poza naszą rasą nie ma prawa żyć. Ona była chora, Ines.- wytłumaczyła i dała do zrozumienia, że nie chce dalej toczyć tego tematu.
Usiadłyśmy na kanapie, a chłopak z jakąś torbą poszedł do pokoju gościnnego znajdującego się naprzeciwko salonu.
- Czym wy jesteście?-zapytałam.
- Wilkołakami, zmiennokształtnymi... Jest wiele określeń na ludzi zmieniających się w wilki.-odparła spokojnym i miłym głosem...
Stop. Czy oni nie powiedzieli, że... Ja...
Spojrzałam na nią przerażona.
- Nie bój się. To nic takiego...
- To nic takiego?!- znów wybuchłam.- Nic takiego?! Właśnie powiedziałaś mi, że jestem... Że nie jestem człowiekiem!- krzyknęłam na nią.
Nie potrafiłam nazwać siebie tym czymś!
Jestem człowiekiem! Oni może i nie są ludźmi, ale ja jestem. Nie zmieniam się w ani w wilka ani w żadne inne zwierzę, bo jestem człowiekiem!
- Nie to jakaś pomyłka. Ja się w nic nie zmieniam!-tłumaczyłam jej.
- Boże, dziewczyno. Nie oglądasz filmów ani nie czytasz książek? Nie zmieniamy sie od dziecka. Dziewczyny najczęściej pierwszą przemianę przechodzą pomiędzy szesnastką a siedemnastką. A chłopcy pomiędzy siedemnastką a osiemnastką.- odparła zafascynowanym tonem sięgając do apteczki, którą trzymałyśmy w salonie.
- Ale niby skąd wiesz, że ja też się zmienię? Przecież nie muszę być taka jak wy. Mogliście się pomylić.- ciągnęłam dalej.
- Kotku, w tych sprawach się nie mylimy.- odparła.- Zdejmij koszulkę.
Sylvia zmieniła mi opatrunek. Tak jak myślałam rana na brzuchu nie była mała...
- Dlaczego to zrobiła.-powiedziałam znacząco patrząc na brzuch.
- Nienawidziła Tima, bo wybrał Cathrinę zamiast niej. Była za to wściekła.- powiedziała gestykulując.
- I to nie była zwykła zazdrość. Cathrina nie była tylko wilkiem. Była mieszańcem ras. Mogła zmieniać się w wiele drapieżników. Związek jej i Tima uważała za niszczenie tradycji, bo była zdania, że wilk może wiązać się tylko z wilkiem. Żadnych dodatkowych opcji. Dla reszty Cathrina była czymś co trzeba chronić, że nie wolno jej tknąć. Jednak moja siostra była tak obsesyjnie zazdrosna, że napadła ją gdy miała cię urodzić. Zadała dość poważne rany. Cathrina urodziła, ale jej samej nie udało się przeżyć. Jedyne co powiedziała to: "Wychowaj ją jak najlepiej. Pod każdym względem.". To samo powiedział mi twój ojciec gdy was znaleźliśmy. Ledwo słyszalnym głosem wyszeptał to co jego ukochana na łożu śmierci.-odparła i przeniosła na mnie swój wzrok.- Myślałam, że już się więcej nie pojawi, ale jednak. Całkiem zmieniła sie w zwierzę. Poczuła tylko lekko woń Cathriny w tobie i uznała, że Cathrina nadal żyje. Jej zamysły wobec tego, jak cię zabić były po prostu okropne.- odparła ze łzami w oczach, ale żadnej nie uroniła.
- Byłyście w tym samym wieku?-zapytałam.
- Nie. Była ode mnie o szesnaście lat starsza. W wieku Tima.-powiedziała i odłożyła apteczkę na miejsce.
- Masz dwadzieścia lat?-zapytałam zaskoczona na co Sylvia odpowiedziała śmiechem.
- Nie wyglądam?-zapytała z udawanym oburzeniem.
- Od razu wydawało mi się, że nie jesteś ode mnie o wiele starsza.-odparłam usprawiedliwiającym tonem.
- Jak byłyśmy młodsze często bawiłyśmy się razem.-powiedziała.
- Serio? Coś mi mówiło, że nie widzimy się pierwszy raz.- powiedziałam i wyszczerzyłam zęby.
- O, widzę, że nieźle się bawicie.-odparł chłopak, z założonymi rękami na klatce piersiowej, opierając się barkiem o ścianę.
Był to dobrze zbudowany, brązowooki blondyn, który nie wiem czemu mnie zaintrygował...
- Ines to Niko. Mój młodszy brat.- przedstawiła go Sylvia.
Brat? To ona ma brata?
Jak widać ma. Stoi i wlepia we mnie oczy, które jakby próbowały odczytać coś z mojego spojrzenia...
Nie, chwila... Patrzy na mnie jak na wariatkę, która nie potrafi oderwać od niego wzroku.
Natychmiast spuściłam wzrok czym wywołałam uśmiech na jego twarzy. Wrócił do pokoju.
- On będzie z nami mieszkał?-zapytałam obojętnym tonem.
- Musi.-odparła z jakimś dziwnym zakłopotaniem.
- A jaki jest tego powód?
- Tamta odpowiedź musi ci wystarczyć.- odparła i wzruszyła ramionami.
Później opowiedziała mi resztę rzeczy, które miałam wiedzieć o zmiennokształtnych.
Bardziej podobało mi się określenie wilkołak, ale ta nazwa od razu zwraca uwagę. "Zmienni" też, ale nie tak bardzo jak tamto słowo. Przecież może znaczyć wiele rzeczy.
Miałam co sobie poukładać. To było naprawdę dużo jak na jeden dzień.
Sylvia musiała pojechać do kliniki, bo ktoś przyjechał ze zwierzęciem z stanie krytycznym. Opowiadała mi o swoim zawodzie. Podobno weterynarz to najlepszy zawód dla takich jak my...
Postanowiłam położyć się spać. Stanęłam przed schodami i głośno westchnęłam.
Tak zejść nie było łatwo, a co dopiero wejść...
Stanęłam na pierwszym stopniu, ale od razu z niego zeszłam.
I co będę tak stała? Wątpię...
Zrobiłam to samo co wcześniej. Z jednym małym wyjątkiem. Przeraźliwym krzykiem.
Czemu? Bo nagle ni stąd ni zowąd poczułam czyjąś rękę na mojej talii...
- Chcesz żebym dostała zawału?- zapytałam powoli uspakajając się.
- Co ty właściwie robisz?- zapytał z zaciekawieniem, tonem przez, który przeszły mi ciarki.
- Wchodzę na górę.-odparłam i wskazałam ręką mój cel.
- W takim stanie?- zapytał z niepokojem.
- Jakim stanie? Mam tylko skręconą ko...- nie dokończyłam, bo wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz?-zapytałam oburzona, ale on nie odpowiedział. Tylko wniósł mnie do pokoju i położył na łóżku.
Spojrzałam na niego dziwnie.
- Nie ma za co.-odparł, uśmiechnął się i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Ha ha. Na prawdę bardzo śmieszne. Nie wiem czemu w ogóle bawiło go to, że chciałam tu wejść. Jeśli tym co przed chwilą zrobił chciał mnie zdenerwować, to mu się udało...
Leżałam jeszcze trochę rozmyślając nad tym czego się właściwie dowiedziałam. Dopiero wtedy to do mnie dotarło...
To, że nie jestem człowiekiem...
***
Minął miesiąc, a moje rany są już prawie całkiem wygojone, a powinny goić się trochę dłużej.
Jedna z cech zmiennych. Po przemianie rany goją się jeszcze kilka razy szybciej.
Cały czas oczywiście siedziałam w domu. No nie do końca, bo większość czasu spędzałam na tyłach domu i rysowałam wszystko co wpadło mi w punkt widzenia.
Dowiedziałam się również mnóstwa rzeczy o zmiennych. Na przykład tego, że za miesiąc w kolejną pełnię mam wyznaczony termin na pierwszą zmianę.
To brzmi jakbym była z kimś umówiona. I w zasadzie jestem. Z księżycem...
Siedziałam i obracałam w palcach naszyjnik od Jenny. Zastanawiałam się jak by zareagowała gdyby wiedziała, że od kolejnej pełni będę zmieniać się w wilka...
- Skąd go masz?- zapytał zdenerwowanym tonem Niko.
Czy on musi się tak cicho poruszać?
- A co ci do tego?-odparłam z kpiną i nadal się nim bawiłam.
- Wiesz w ogóle co to jest?- zapytał, a raczej krzyknął.
- Możesz na mnie nie krzyczeć?- wstałam i odkrzyknęłam mu w twarz.
Poczułam coś dziwnego. Zawsze czułam to w jego obecności, ale nie wiedziałam co to było.
Teraz już wiem. Pociągał mnie i to niewiarygodnie mocno...
Zbliżyliśmy się do siebie, tak, że dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów...
Chęć pocałowania go, zwyciężyła nade mną...
Oboje oddaliśmy się pocałunkowi, a gdy oderwaliśmy się od siebie tak po prostu wróciliśmy na swoje miejsca. Ja usiadłam, na ławce, a on wrócił do budynku...
Nie wiedziałam co myśleć na temat tego zdarzenia...
Kilka godzin później siedziałam na parapecie w swoim pokoju i wpatrywałam się w obraz za oknem. Tamten pocałunek nie dawał mi spokoju. Ciągle czułam się jakbym kogoś zdradziła.
Nie, nie kogoś tylko JEGO. Rafe'a...
Tylko czemu? Przecież nie byliśmy parą ani niczym w tym stylu. Nie byliśmy przyjaciółmi ani nawet nie kolegowaliśmy się...
Czułam się jakbym zdradziła totalnie obcego mi chłopaka. Albo wariuję albo już zwariowałam. I jest to raczej ta druga opcja. Przecież uparcie wmawiałam, że nienawidzę Niko, a potem się z nim całowałam? To nie ma najmniejszego sensu...
- O czym myślisz?
O wilku mowa. I to dosłownie...
- O wszystkim. Pełnia, moja wilcza rodzina, Sylvia... Ty.- odparłam ostatnie wymawiając z trudnością.- To dużo jak na tak krótki czas...
- Sam dziwię się, że dajesz radę.- odparł siadając obok mnie.- Wiesz czemu tu przyjechałem?-zapytał patrząc na mnie.
- Nie.-odparłam krótko.
- Dla ciebie.- powiedział, a mnie zatkało.
Spojrzałam mu w oczy.
- Dla mnie?- zapytałam nadal nie wierząc w to, co usłyszałam.
- Śniłaś mi się. Każdej nocy po przemianie. Przyjechałem tu czując, że coś ciągnie mnie do tego miasta. Mieszkałem kilkadziesiąt kilometrów stąd więc nie było to czymś niemożliwym. Zobaczyłem ciebie i poczułem, że moje poszukiwania dobiegły końca. Że to ty jesteś kimś kogo szukałem, Ines.- powiedział to z przeplatanymi emocjami w głosie.
Serce zaczęło mi dziwnie bić, a tak moje ciało reagowało na obecność tylko jednej osoby...
Spojrzałam za okno i ujrzałam Rafe'a...
Mimo tego co przed chwilą powiedział mi Niko wybiegłam z pokoju, zbiegłam po schodach i również biegiem minęłam próg tylnych drzwi.
Padało i to mocno, a ja stałam boso, w krótkich spodenkach i topie na ramiączkach. Widziałam, że wchodzi do lasu więc pobiegłam w jego stronę...
- Co ty tu robisz?- zapytałam stojąc naprzeciw niego.
- Ciekawy strój na taką pogodę.-odparł i zaczął iść dalej.
- Odpowiedz.- nakazałam.
- Nie powinnaś wrócić przypadkiem do Woods'a? Podobno jest tu dla ciebie.-odparł z kpiną.
- Niby skąd to wiesz?- zapytałam, a on spojrzałam na mnie z sarkastycznym uśmiechem.
- Nie jesteś jedyna, kotku.-odparł i wszedł głębiej w las.
A ja za nim...
- Odpowiedz na moje.. Pytanie.- powtórzyłam swój wcześniejszy nakaz z przerwą, bo gałąź wbiła mi się w stopę.
Co prawda nie głęboko, ale jednak...
Wyciągnęłam ją i nadal ciągnęłam się za Saverem.
- Wracaj do Woods'a.-powiedział to z... Zazdrością.
- A jeśli nie chcę. Jeśli wolę iść z tobą?- odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie powinnaś tego chcieć... Powinnaś wrócić.-odparł i ciągle mi się przyglądał.
Nie wiem czemu. Może zadowalał go widok mnie ciągnącej się za nim w taką ulewę.
- To, że coś powinnam nie oznacza, że to zrobię.-odparłam i założyłam ręce na klatkę piersiową.
- Jesteś pewna tego co mówisz?- zapytał z niepokojem.
- Nigdy niczego nie byłam bardziej pewna.-odparłam.
Ściągnął z siebie kurtkę i kazał mi ją nałożyć oraz odsunąć się trochę. Tylko ostrożnie. Oraz to, że gdy się zmieni mam na niego wsiąść...
Spojrzałam na niego zdziwiona, a on zmienił się w czarnego wilka i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Żartowałeś, tak?- zapytałam w pełni tego przekonana.
To chcesz iść ze mną czy nie?-usłyszałam głos i teraz już wiedziałam, że cały czas słyszałam jego głos.
Słyszałaś mój głos?-zapytał.
Zawsze gdy byłeś gdzieś blisko.- odparłam w myślach.
Myślałem, że ta zdolność pojawia się dopiero po przemianie...-odparł i spojrzał na mnie.
Na co czekasz? Wsiadaj albo wracaj do domu.-odparł zniecierpliwionym tonem.
Podeszłam do niego i zrobiłam to co chciał. Ruszyliśmy. Trzymałam się mocno jego szyi. Gdyż gdybym się puściła najzwyczajniej w świecie bym spadła.
Dotarliśmy do domu znajdującego się w środku lasu.
Zeszłam z niego, a on uderzył łapą kilka razy w drzwi. Otworzył nam ten blondyn na którego wpadłam pierwszego dnia szkoły.
To Sean, mój brat.-odparł Rafe.
Sean spojrzał na mnie zdziwiony, a potem na Rafe'a. Wpuścił nas do środka. Rafe jeszcze jako wilk, poszedł się ubrać, a z jednego z pokoi wyszła Jenna...
Wymieniłyśmy się zdziwionymi spojrzeniami.
- Ines? Co ty tu robisz?- zapytała podchodząc do mnie.
- Przyszła z Rafe'em.- odparł Sean, a ja nadal gapiłam się zdziwiona na Jennę.
- Mieszkam z chłopakami.-odparła tłumacząc tym swoją obecność tutaj.
W tej samej chwili wrócił Rafe...
- Co to jest?- zapytałam wskazując na naszyjnik.- Niko był wściekły gdy to zobaczył...
- Chwila. Niko? Niko Woods?- zapytał zdziwiony Sean.
- No tak.-odparłam.
- I mieszka razem z wami, tak?- zapytał zaniepokojony.
- Tak. Do czego zmierzasz?- zapytałam.
- To nie jest Niko Woods.- odparł przekonany tym, że sie nie mylił.
- Jak to nie on?- zapytał równie zdziwiony Rafe.
- To nie jest Niko Woods. Niko Woods zginął kilka miesięcy temu w wojnie watah w Oscodzie...
_________________________
I jest drugi rozdział.;D Hm... Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe, bo ten pomysł cały czas krążył mi po głowie.;P Oczywiście proszę o komentarze na ten temat.;)
Pozdrawiam.;>
Świetny rozdział. :3 Ciekawi mnie tylko, kim jest ten Niko, skoro podobno zginął. :P Chyba, że nie zginął... I nie wiem czemu, ale nie lubię go i Sylvi. xD A znowuż Rafe mnie zaintrygował. ;> Błędów nie widziałam, ale nie da się ominąć tylu akapitów. :D Tego raczej nie da się zaliczyć, jako błędu, a ja sama mam zamiłowanie do stawiania ich wszędzie. xD
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? :3
Pozdrawiam. ;3
Zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem. Pojawiło się pytanie kim jest Niko?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko się tego dowiem.
Pozdrawiam;)
Hej :) Rozdział jest świetny! Bardzo mi się spodoba :) Całe opowiadanie jest świetne i napisane z taką lekkością, że aż chce się czytać :) Zachowujesz świetny klimat tajemnicy w opowiadaniu i to sprawia, że już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńDziękuję również za odwiedzenie mojego bloga i miłe słowa o moim opowiadaniu :) Bardzo cieszy mnie to gdy komuś podoba się to co piszę :) Z przyjemnością będę informować cię o nowych rozdziałach i mam nadzieje, że ty zrobisz to samo :)
Tak jeszcze wrócę do opowiadania :) Bardziej jakoś lubię Niko :) No ale zobaczymy co bd dalej :) mam wrażenie, że te dwa klany do których należy Niko i Rafe są skłócone :) to się jeszcze okaże :)
Mam nadzieje, że nie przeszkadzają ci długie komentarze bo ja jest okropną gadułą i potrafię się rozpisać i wywlekać moje przemyślenia życiowe w najbardziej nieodpowiedniej chwili i miejscu :D
Pozdrawiam :*
Muszę się zgodzić z poprzednim komentarzem, że opowiadanie jest świetnie napisane, aż chce się czytać:)
OdpowiedzUsuńDlatego chciałabym nominować cię do Liebster Award, szczegóły tego wyróżnienia znajdziesz na mojej stronie http://nowy-swiat-imasekai.blogspot.com
Pozdrawiam:)
Wow. Dzięki, nie spodziewałam się tak dobrej opini.;)
OdpowiedzUsuńOczywiście dziękuję również za nominację.;3
Nie, NightHunter, wcale nie przeszkadzają mi długie komentarze.;) Sama też jestem niezłą gadułą.xD No i nie mogłam źle napisać o blogu, który strasznie mi się spodobał.;3
Akapity? Nie wiem czemu, ale kusiło mnie tyle ich nastawiać.;>
Pozdrawiam.;>
Dziwią cię takie dobre opinie? A jakich oczekujesz na takie dobre opowiadanie? Nom, słucham. Bo jak dla mnie, to po prostu brak słów. :3 Już gorzej z moim opowiadaniem, bo jam beztalenciem jestem. xD
OdpowiedzUsuńOj tam, ja gdybym mogła, to co każde zdanie bym stawiała akapity. xD Ale powstrzymuje się od tego, bo niezbyt dobrze by to wyglądało. :P
Ta, długie komentarze uwielbiam pisać, a w szczególności, gdy mam czas. :3 Wtedy potrafię się rozpisać i to wszystkie głupoty wypisuje, aż się zastanawiam, jakim cudem ludzie chcą to czytać. xD Hm... A może tylko tak mówią, że to czytają, a w rzeczywistości kłamią, bo lenistwo im zabrania nadużywać wysiłku na czytanie moich pierdółek? Ale nie ma sensu się tak pytać każdego po kolei o to, bo każdy z pewnością odpowie, że mnie nie oszukuje i czyta. xD O, znowu się zaczynam rozpisywać kurde, no! -,- Dobra, nawet jeśli ominiesz mój komentarz, to się nie obrażę. :D
Ale jak tak patrzę na zegarek, to widzę, że jest po 22, więc zapewne pisze nie wiadomo co, a jutro nie będę mogła uwierzyć, że to na serio ja, ale mniejsza... Więc lepiej się zamknę, bo potem będę żałować tego, co napisałam. ;P
Pozdrawiam. ;3
Ty i beztalencie? Ta, to istna bzdura.;>
OdpowiedzUsuńTa, ja jak się rozpiszę to jest po prostu masakra, ale lubię czytać długie komentarze.;) I nie potrafiłabym żadnego z nich ominąć.;3
Heh, ja bym miała trudności z określeniem kiedy zaczynam rozpisywać rzeczy nie mające żadnego sensu.;) Zwykle napada mnie to nieświadomie, a dopiero później dostrzegam ten fail. Masakra... Ostatnio nadużywam tego słowa.xD
I jeszcze raz się powtórze. Ty beztalenciem? Kpisz sobie ze mnie?
I szczerze chciałabym by te moje opowiadanie było naprawdę dobre. A czytając te wasze dzieła, po prostu się załamuję.;3
Gdybyś zaczęła pisać książkę byłabym jedną z najwiekszych fanek. A miałabyś ich sporo, Moon.;)
Tak samo wiele innyh osób, których opowiadania są warte przeczytania.;>
A ja się oczywiście rozpisałam.xD Dobra kończę już, bo i tak jest długie, a wątpię, że będzie chciało się to komuś czytać. No nic taki los długich i bezsensownych komentarzy w moim wydaniu.;>
Podziwiam, jeśli ktoś przeczytał to całe;*
Pozdrawiam.;>
Nie, no, ogólnie moja samoocena to masakra (tak, też nadużywam ostatnio tego słowa xD), bo na przykład wszyscy mi gadają, że mam ładny charakter pisma, a moim zdaniem bazgrolę jak kura pazurem. Podobno cudownie rysuję, a jak dla mnie to są moje rysunki są okropne. I inne rzeczy, ale teraz wy do tego gadacie, że ja nie jestem beztalenciem, jeśli chodzi o pisanie, a ja nie mogę po prostu w to uwierzyć. xD I nie myślcie sobie tylko, że ja pisząc takie komentarze, chcę abyście wy zaprzeczyli temu wszystkiemu, bo i tak moje zdanie będzie inne. ;P
OdpowiedzUsuńI jeżeli już, to ty masz talent! Piszesz tak lekko, zupełnie jakbyś miała wrodzony dar. :) Chociaż ja też go podobno mam, ale oj tam, ludzie mnie okłamują, to ja mam rację. xD I nie załamuj się, czytając innych opowiadania, bo wiedz, że ty też piszesz bardzo dobrze. :3
O, znowuż się zaczynam rozpisywać, a jeszcze tyle do skomentowania...
Hm... Książkę? Może w dalekiej przyszłości, po wielu poprawkach i bzdetach opublikuje moje wypociny. xD Bo w sumie to zastanawiam się nad zostaniem pisarką. :P Ale to tylko takie plany, może się jeszcze wiele rzeczy zmienić. ;D
A jakby co - nie, nikt pewnie by nawet nie kupił mojej książki i jej nie znał, a nawet jeśli ktoś zmusił by się to przeczytania, to nie dotrwał by do końca lub wyrzucił ją do śmietnika.
Ależ ja czytam twoje komentarze! xD A tym bardziej, że ja też takie piszę, to wypadałoby jednak przeczytać, a nawet skomentować innych. ;P
O, czyli rozumiem z tego, że mnie podziwiasz. :3 Dobra, przymykam się już. xD
Pozdrawiam. ;3
Śśśśśśśśś-wietne, super rozdział. czekam z niecierpliwością na więcej. dodawaj szybko. Już od tygodnia czekam i no nie mogę się doczekać rozdziału :)
OdpowiedzUsuńHej :) Zgodnie z prośbą informuję o pierwszym rozdziale :) Mam nadzieję, że ty też bd informować mnie o nn na twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńjejku, jejku, jejku cudowne. Wciągnęłaś mnie. Super rozfzia?, z niecierpliwością czekam na następny!
OdpowiedzUsuńHejka :) Właśnie zyskałaś kolejną fankę :) Masz naprawdę wielki talent . Zazdroszczę ci :) Twoja historia wciąga :) Jest taka ciekawa i w ogóle ... Napewno tu jeszcze wpadnę :) Serdecznie zapeaszam cię do siebie na http://pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl/ . Mam nadzieję , że ci się spodoba. Życze ci weny :)
OdpowiedzUsuńKarolina J
Kto to jest Rafe???? Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuń